-Jen... Ja Cię kocham od zawsze... Nie chciałem niszczyć naszej cennej przyjaźni - mówi Cody gdy odsuwamy się od siebie
-Ja Ciebie rozumiem... Tylko... Nie chcę by to wpłynęło na naszą przyjaźń. Od pewnego czasu też czuję coś do Ciebie. Tylko do teraz nie potrafiłam tego ocenić - tłumaczę
-Czyli nie będzie NAS?
-Cody... Pozwól mi to przemyśleć... Przed chwilą zerwałam z chłopakiem... Dziękuję za gościnę ale już muszę iść - wstaję z kanapy i odkładam kubek
-Dobrze. Rozumiem. Nie naciskam. To do zobaczenia - mówi chłopak
-Pa pa.
Wyszłam z jego domu i zkierowałam się do domu Grace.
"Najpierw do niej zadzwonię"- myślę
-Hej Grace
-Hej Jen
-Masz czas?
-Em.... Sorki ale właśnie jestem z Ross'em na wycieczcę. A czy to coś ważnego?
-Nie nie... Nie przeszkadzam Wam. Pa pa buziaki
-Pa pa Jen
Kierunek MÓJ dom. Zadzwonię po Tay. Zjemy lody czekoladowe. Zrobimy babski wieczór. Będzie super.
Gdy jestem w domu, odkładam torbę na fotel, ściągam i kopię buty gdzieś za siebie.
-Tay przyjdziesz? - pytam gdy udaje mi się do niej dodzwonić
-Pewnie mała. W domku jesteś?
-Tak.
-No to lecę.
Po mniej więcej pół godzinie Tay była już w moim domu z wiadrem lodów czekoladowych.
-Z kąd wiedziałaś? - mówię i załamuje mi się głos
-Po głosie. No już Jen. Spokojnie. To taki dupek z tego Josha. Co on Ci dał? Poczucie wartości? Bezpieczeństwo? Miłość? - przytula mnie Tay
-Tu nie chodzi o Josha Tay... To Cody powiedział że chce ze mną chodzić - wzdycham i po moim policzku spływa jedna, nieodczuwalna łza.
-Jeju... No to klops....
-Tay ale ty mnie nie zostawisz? - pytam przez płacz
-Nie. Nigdy. Nie płacz. Ciiiii - mocniej mnie przytula. Zaczynamy gadać jaki to Josh był idiotyczny. Wcale nie jest mi przykro już że z nim zerwałam. Mogę być szczęśliwa z Cody'm.
Cody'm.
Właśnie on nie che zniknąć z mojej
głowy...
Zjadamy widaerko lodów, i zaczynamy oglądać jakiś wyciskacz łez.
-Sorki Jen. Muszę iść do studia. Praca wzywa ale... - mówi Tay
-Praca! Zupełnie zapomniałam o dziewczynach! Mam tylko 30 minut!- zaczęłam panikować, bo wiem jak dziewczyny nie lubią jak się spuźniam na nową choreografię.
Zbieram rzeczy i wychodzę z Tay z domu. Każda idzie w swoją stronę.
Szybko idę w kierunku studia tańca.
Nie długo po tym jestem na miejscu.
-Hej dziewczyny przepraszam za spuźnienie - mówię gdy wchodzę na salę
-Hej. Nic się nie stało. Słyszałyśmy o Joshu... - zaczyna Perrie
-I to totalny dupek - kończy Jesy
-Dzięki dziewczyny. To co? Tańczymy? - pytam
-Tak - odpowiada Jade
Włączam muzykę.
-Dzisiaj układ do Move. Patrzcie i powtarzajcie. I raz, dwa, trzy i cztery! - krzyczę i zaczynam tańczyć do melodii. Z tyły widzę dziewczyny, które prubują powtarzać układ.
-Technika Jade - mówię po godzinie gdy już dziewczyny opanowały kroki
-Noga mocniej do przodu Perrs.
-Jesy. Plecy prosto.
-Leigh-Anne! Ręka idzie bardziej w bok - cały czas poprawiałam ich technikę.
-Przerwa - zarządzam i łapię butelkę z wodą
-Hej Jen. Bo... Jest taka sprawa... W piątek chłopcy robią ognisko i.... Ja jadę z Zayn'em... Chłopcy chcą Ciebie poznać - mówi Perrs
-Mówisz mi, że całe One Direction chce poznać Jennifer Lawrence? Dziwne.... - myślę
-To jak?
-No.... Okej. W sumie nie mam co robić na weekend. Mogę pojechać.
-Świetnie! To pojedziesz ze mną, i Zayn'em. Tylko weź ciuchy na zmianę i strój kąpielowy - uśmiecha się
-Okej okej. Dobra dziewczyny! Na dzisiaj to tyle! Ćwiczcie nogi przy refrenie. A! I Jade. Pamiętaj o technice - wskazuję dziewczynę - do zobaczenia! - rzucam i biorę torbę po czym wychodzę ze studia.
Wiem wiem. Dzisiaj rano płakałam bo mnie chłopak rzucił. Teraz jestem szczęśliwa. No cóż. Nic na to nie poradzę...
poniedziałek, 28 kwietnia 2014
Rozdział 3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Strasznie... dziwny ten rozdział ;D Ale pozytywnie :)) Liczę, że pomiędzy Codym a Jen będzie coś, no, więcej? Miło, że chłopaki z 1D chcą ją poznać ^^
OdpowiedzUsuńpamietnik-caroline-a.blogspot.com
najs
OdpowiedzUsuń-KD