środa, 7 maja 2014

Rozdział 4

***PIĄTEK***
-Dzisiaj ognisko - myślę, gdy tylko się budzę.
Przez ten tydzień nie mogłam chyba być bardziej podekscytowana.
Ale teraz, jakoś nie chce mi się jechać.
Ubieram się w jakieś pastelowe różowe shorty, i czarny crop top z białym napisem.
Idę do łazienki i rozczesuję włosy.
Myję zęby i twarz, po czym schodzę do kuchni.
-Co by tu zrobić... - zastanawiam się otwierając lodówkę - pustka.
Nie ma NIC do jedzenia, z wyjątkiem wody, masła, chleba i papryki.
Nie chcę iść do sklepu, więc robię sobię "pożywne" kanapki. Jem je, i idę klapnąć na kanapę.
-Jakie nudy - ziewam
-Zgadnij kto przyszeeeeedł! - usłyszałam melodyjny głos za filarem
-Perrie, co ty tu robisz o tej godzinie? - nakrywam poduszkę na głowę.
-Wstawaj leniuchu! Trzeba ciebie wyszykować!
-Na co? Na ognisko? - pytam ironicznie
-Tak. Na ognisko. Wstawaj, albo ci pomogę - krzyczy mi do ucha
-Dobranoc Perrs - uśmiecham  się i zamykam oczy
-Super - powiedziała blondynka i zrzuciła mnie z kanapy - idę na góre do twojego pokoju. Nie czekam na ciebie - dodaje i znika na schodach
-Już idę, idę - mruczę do siebie.
Wstaję z podłogi, i idę do mojego pokoju.
-To nie, to nie, to też nie. O! To jest idealne! - mówi Perrie przeglądając moją szafę - ubierz to - daje mi beżowe jeansy i strasznie obcisły top.
-Perrs. Nie. To ma być OGNISKO - mówię i odkładam zestaw ubrań
-Dobrze. W takim razie, wybierz coś, w czym będziesz wyglądać sexi, i na luzie - prycha
-Okej, okej - śmieję się.
Z szafy wyciągnęłam szare spodnie od dresu, czarną bluzkę w kwiaty na ramiączkach, i bordową bluzę.
-Na luzie - mówię
-I sexi! - dodaje Perrs.
Pakuję się, i dopatruję się śpiworu.
W końcu go znajduję, i wyhodzę z domu razem z Perrie.
-Gdzie jedziemy? - pytam
-Do mojego domu na chwilkę - odpowiada.
Po około 30 minutach jesteśmy w jej domu. Przepraszam. W OGROMNEJ VILLI.
-Poczekaj tylko wezmę torbę - mówi i wychodzi z samochodu.
Po chwili wraca z walizką.
-Pozwolisz, że tego nie skomentuję - patrzę na nią i walizkę jak na wariatke.
-Okej - uśmiecha się, i wsiada do samochodu.
Jedziemy do tej miejscowości, no... Jak ona się nazywa.... A no tak! Holmes Chaple! Jedziemy do Holmes Chaple!...

_________________________________________

TAK, TAK WIEM. CZEKALIŚCIE LATA NA TEN ROZDZIAŁ, A I TAK JEST DO BANI. PO PROSTU NAPISAŁAM COŚ NA PRĘDCE I LEPIEJ POTEM MI BĘDZIE WAS W SYTUACJE WPROWADZIĆ.
POZDRAWIAM
JUUULA <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz